Jakiś czas temu miałam przyjemność malować Monikę w dniu jej ślubu, a dzięki jej uprzejmości mogę teraz zaprezentować efekty naszej współpracy :-)
Z racji tego, że Monika zdecydowała się na dodatki w kolorze miętowym makijaż także miał zawierać ten kolor. Zaopatrzyłam się więc w dwa cienie. Pierwszy z nich ma idealny miętowy kolor o lekko perłowym wykończeniu. Wyprodukowany jest jednak przez firmę Sensique, której nie darzę ani sympatią, ani zaufaniem, miałam bowiem styczność z ich cieniami i wiem, że pigmentację mają fatalną. Cień, który wybrałam Diamond Shine nr 136 okazał się mieć jednak nieco kremową konsystencję oraz dawał intensywny kolor, pomyślałam, że być może poprawiła się jakość tych produktów, a że cena była ciekawa to wzięłam na spróbowanie. W razie, gdyby jednak okazał się klapą zdecydowałam się również na drugi kosmetyk z bardziej zaufanej marki My Secret w podobnym odcieniu - nr 110. Posiadając potrzebne akcesoria umówiłyśmy się z Moniką na próbny makijaż ślubny. I pewnie wszystko by było dobrze, gdybym nie musiała walczyć z jednym i drugim cieniem na powiece ;-) Niestety, mimo dobrej pigmentacji cienie poległy w starciu z pędzlem. Próby połączenia miętowego i brązowego koloru kończyły się kompletnym zniknięciem z powieki tego pierwszego. Po skończeniu makijażu próbnego czułam mocny niedosyt związany z efektem końcowym. Niby był jakiś kolor, ale taki nijaki. Postanowiłam rozpracować cienie na sobie. Po licznych eksperymentach niezastąpiony okazał się być Duraline Inglota. Wykruszona część miętowego cienia w połączeniu z Duraline dała intensywny kolor na powiece, a malowanie na powrót stało się przyjemne. W dniu ślubu również postawiłam na ten zgrany duet.
Makijaż oka przykuwa uwagę głównie przez intensywną miętkę. Załamanie powieki zostało zaznaczone za pomocą matowego, brązowego cienia, wewnętrzny kącik rozświetliłam jasną perłą, zaś czarna kreska wzdłuż linii rzęs nadała charakteru całości. Przykleiłam też kępki sztucznych rzęs różnej długości, które ładnie zagęściły te naturalne oraz optycznie wydłużyły oczy.
Brwi potrzebowały jedynie delikatnego podkreślenia, szczyty kości policzkowych zostały zaznaczone rozświetlaczem, zaś obszar pod nimi oraz skronie przyciemniłam brązerem.
To by było na tyle makijażowej historii ślubnego z mrożącymi krew w żyłach momentami opisującymi zwycięską walkę człowieka z cieniem do powiek. Mam nadzieję, że makijaż przypadł Wam do gustu, do następnego ! :-)
Lista produktów jakich użyłam
Twarz:
Twarz:
- Podkład Rimmel Match Perfection (010 Light Porcelain), Bourjois Healthy Mix (52 Vanilla)
- Puder Rimmel Stay Matte (001 Transparent)
- Brązer, rozświetlacz Sleek Contouring and Blush Palette (Light 373)
- Róż Catrice Powder Blush
- Korektor Max Factor Pan Stick (12 True Beige), Catrice Allround Concealer Palette
- Baza pod cienie Lumene
- Eyeliner: Maybelline Lasting Drama Gel Liner (czarny)
- Cienie Sensique Diamond Shine (136) + Duraline Inglot, Inglot cień mono (nr 46), paletka Au Naturel (beż, czerń), Manhattan Intense Effect Eyeshadow (11A Off-White)
- Kredka Lancome Le Crayon Khol Noir (czarna), My Secret Satin Touch Kohl (nr 19)
- Tusz: Max Factor False Lash Effect (Black)
- Połówki sztucznych rzęs Ardell (318), klej DUO (Clear White)
- Essence Eyebrow Stylist Set
Pięknie! Musiała ślicznie wyglądać
OdpowiedzUsuńwow, widzę, że ostro działasz :) super makijaż - pełna profeska :)
OdpowiedzUsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńŚliczny makijaż, odważna Pani Młoda, że zdecydowała się na taki kolor
OdpowiedzUsuńNo super. Kolory jak najbardziej moje. Widzę że blog i praca idą do przodu :-)
OdpowiedzUsuń