Czarny cień służy mi zazwyczaj do przyciemniania zewnętrznego kącika, natomiast w tej odsłonie dominuje na całej górnej powiece. Moim zamierzeniem było roztarcie kobaltowego cienia ponad załamaniem powieki w taki sposób, żeby był jak najbardziej widoczny jego intensywny kolor, ale nie wyszło mi to. Nakładany pacynką miał owszem żywy odcień, jednak rozcieranie pędzelkiem sprawiało, że niknął na powiece. Szkoda, bo ciekawie wyglądałoby połączenie czerni i mocnego, niebieskiego koloru. Dolną powiekę potraktowałam dość konkretnie zielonym cieniem, jednak tym, co najbardziej przyciąga uwagę jest kobaltowa kreska na linii wody.
Początkowo miałam użyć tej samej zieleni, co na dolnej powiece, ale przypomniałam sobie o istnieniu pigmentu Inglota, który nie dość, że ma formę sypkiego proszku łatwego do połączenia z Duraline, to jeszcze ma bardzo intensywny (jak to pigment) kolor. Dla tych, którzy nie znają Duraline wyjaśniam, że jest to produkt Inglota mający płynną postać oraz pozwalający na aplikację cieni sypkich i prasowanych na mokro przedłużając jednocześnie ich trwałość. Wspominałam, że moje oczy mają tendencję do "zjadania" kredek, nawet wodoodpornych, nanoszonych na linię wodną, ale przegrywają już z żelowym eyelinerem z Maybelline i teraz z cieniem wymieszanym z Duraline. Trochę pożałowałam, że nie zostawiłam dolnej powieki niepomalowanej, wtedy mogłabym namalować grubą kreskę pigmentem, ale koniec końców zostawiłam tak, jak było.
Lista produktów jakich użyłam
Oczy:- Baza KOBO
- Paletka Sleek Ultra Matts V2 Darks (czerń, zieleń, beż), Rimmel Colour Rush (021 Alluring), pigment Inglot (kobalt, 58)
- Tusz: Max Factor False Lash Effect (Black)
- Płyn Duraline