Istnieje ogrom informacji, dzięki którym można dowiedzieć się jakie pędzle będą odpowiednie dla początkującej osoby oraz do czego "normalnie" są przeznaczone. W tym poście chciałabym jednak przedstawić mój punkt widzenia, który wypracowałam po tym, jak pewnych ogólnie przyjętych schematów nie mogłam dostosować do moich możliwości oraz musiałam przekształcić je w taki sposób, abym mogła się doskonalić, a nie tkwić w miejscu. Przez pewien właśnie dłuższy okres starałam się naśladować czynności wykonywane przez doświadczone makijażystki konkretnymi typami pędzli, jednak próby te kończyły się niepowodzeniami i sporym rozczarowaniem, bo ileż można takich prób dokonywać i w dalszym ciągu nie widzieć postępów ? Postanowiłam więc pójść własną ścieżką, być może bardziej czasochłonną, jednak w moim odczuciu dającą coraz lepsze i upragnione efekty. To nie jest tak, że to co poniżej opiszę będzie czymś całkiem nowatorskim, jednak w pewnych momentach będę nieco odbiegać od standardów. W poście tym będę więc z jednej strony prezentować moje sposoby na wykorzystanie konkretnych typów pędzli, z drugiej zaś można go potraktować jako krótką recenzję posiadanych przeze mnie modeli.
Poniżej prezentuję funkcjonalny podział niektórych pędzli wchodzących w skład mojej kolekcji.
- PĘDZLE DO MAKIJAŻU TWARZY
Do całkiem niedawna kosmetyki przeznaczone do makijażu twarzy nakładane były przede wszystkim moimi palcami. Przez długi czas ograniczałam się do używania tylko korektora i pudru prasowanego. Z czasem doszedł róż do policzków, który nakładałam bardziej szczotą niż pędzlem, kupioną za grosze w supermarkecie. Podkład i brązer to sprawa całkiem świeża, jednak jak z tym pierwszym mogłabym się obyć bez pędzla - w końcu produkt reaguje z ciepłem dłoni, co ułatwia jego aplikację na twarz, dłonie łatwiej utrzymać w czystości, itd. - tak z tym drugim pędzel jest po prostu niezbędny.
1. Real Techniques Expert Face Brush (ok. 40 zł), pędzel służący do nakładania i mieszania kosmetyków płynnych i kremowych. Stosuję go zgodnie z zaleceniem producenta do aplikacji płynnego podkładu. Lubię go za niebywale miękkie i przyjemne w dotyku włosie syntetyczne, które w ogóle (jak dotąd) nie wypada. Wykonuję tym pędzlem krótkie, nieco dociskające skórę ruchy, w przeciwnym razie tworzą się smugi. Przed zakupem obawiałam się, że pędzel będzie "zjadał" spore ilości podkładu, tak jednak na szczęście nie jest. Mycie zajmuje sporo czasu, gdyż włosie jest bardzo zbite, nie zawsze jestem też w stanie doprać go do czysta.
2. Inglot 15BJF (ok. 38 zł), przeznaczony jest ponoć do różu i brązera, jak dla mnie jest na to za duży. Stosuję do prasowanego pudru, a raczej rozprowadzania go po twarzy oraz usuwania jego nadmiaru na skórze. Nie ma w nim raczej nic szczególnego - jest puchaty, z miękkim włosiem, które regularnie wypada i zostaje na mojej twarzy. Dużym atutem jest jego trwałość, gdyż po ok. 2 lub 3 latach kształt włosia nie uległ znacząco zmianie.
3. MUA F6 (ok. 15 zł), ten płaski, skośnie ścięty pędzel jest od niedawna w moim zbiorze, ale już mam ochotę na więcej z tej firmy. Pędzel już był wielokrotnie prany, jednak ani trochę nie zaszkodziło mu to w utrzymaniu takiego kształtu włosia, w jakim go dostałam. Początkowo stosowałam go do nakładania różu, jednak z czasem stwierdziłam, że lepiej będzie się sprawował do nakładania brązera. Wystarczy przyłożyć go do miejsca pod kością policzkową, wykonać nim ruch w kierunku kącika ust, a następnie rozsmarować kosmetyk. Uważam, że początkującym osobom łatwiej będzie się nim posługiwać do nakładania brązera niż okrągłym pędzlem ze spiczastą końcówką.
4. Hakuro H13 (ok. 26 zł) okazał się sporym rozczarowaniem. Czytałam wiele pozytywnych opinii o tej firmie, ale nie podzielam entuzjazmu innych użytkowniczek. Po pierwszym praniu włosie tego pędzla rozcapierzyło się tworząc coś na kształt bombki. Co więcej, włosie regularnie z niego wypada i zostaje na twarzy. Używałam tego pędzla do nakładania brązera, ale z czasem stwierdziłam, że lepiej w tej roli sprawdza się pędzel z MUA, więc analogicznie służy mi teraz do nakładania różu. Włosie miękkie, średnio zbite.
5. Inglot 19P (ok. 21 zł) miał mi służyć jako pędzel do rozcierania cieni w załamaniu powieki, jednak w ogóle się nie sprawdził w tej roli. Włosie jest dosyć długie i słabo zbite, długo nie miałam pomysłu co tak naprawdę mogłabym z nim zrobić. Wymyśliłam, że będę nim nakładała rozświetlacz, ale na dobrą sprawę spokojnie mogłabym się bez niego obejść.
4. Hakuro H13 (ok. 26 zł) okazał się sporym rozczarowaniem. Czytałam wiele pozytywnych opinii o tej firmie, ale nie podzielam entuzjazmu innych użytkowniczek. Po pierwszym praniu włosie tego pędzla rozcapierzyło się tworząc coś na kształt bombki. Co więcej, włosie regularnie z niego wypada i zostaje na twarzy. Używałam tego pędzla do nakładania brązera, ale z czasem stwierdziłam, że lepiej w tej roli sprawdza się pędzel z MUA, więc analogicznie służy mi teraz do nakładania różu. Włosie miękkie, średnio zbite.
- PĘDZLE DO APLIKACJI KOSMETYKÓW
5. Inglot 19P (ok. 21 zł) miał mi służyć jako pędzel do rozcierania cieni w załamaniu powieki, jednak w ogóle się nie sprawdził w tej roli. Włosie jest dosyć długie i słabo zbite, długo nie miałam pomysłu co tak naprawdę mogłabym z nim zrobić. Wymyśliłam, że będę nim nakładała rozświetlacz, ale na dobrą sprawę spokojnie mogłabym się bez niego obejść.
6. Inglot 16PP (ok. 25 zł) to mój pierwszy samodzielnie zakupiony pędzel, przez co mam do niego szczególny sentyment. Jego zadaniem było nakładanie i rozcieranie czarnego cienia w czasach, kiedy do dyspozycji miałam tylko swoje palce i pacynki :-) Do dziś służy mi przede wszystkim do nakładania ciemnych cieni - w tej roli sprawdza się znakomicie. Po ok. 5 latach użytkowania poluzowała się w nim skuwka, którą niezdarnie posklejałam taśmą klejącą. Z pewnością zakupiłabym ten pędzel ponownie.
7. Sephora 26 (ok. 26 zł) to pędzel z bardzo mocno zbitym włosiem syntetycznym. Tak, jak jego poprzednik służy w głównej mierze do aplikowania ciemnych cieni na powiekę. Niekiedy, dzięki swojej sprężystości, używam go do rozcierania kresek wykonanych kredką, zarówno na górnej jak i dolnej powiece. Solidnie wykonany, w ogóle nie stracił na swoim wyglądzie.
8. Real Techniques Fine Liner Brush (do kupienia w zestawie Starter Set - ok. 90 zł) - jego nazwa wskazuje, żeby wykorzystywać go do malowania kresek. Mi natomiast służy do precyzyjnej aplikacji cieni, zwłaszcza na małym obszarze powieki, głównie do rozświetlania wewnętrznego kącika.
9. Pacynka. Pędzlem nie jest, ale zamieściłam ją tutaj ponieważ dobrze sprawdza się do aplikowania cieni, gdy pozostałe pędzle są już przybrudzone. Ta ze zdjęcia pochodzi z paletki Sleek. Gdybym takiej nie posiadała mogłabym oczywiście skorzystać z pomocy moich palców.
- PĘDZLE DO ROZCIERANIA/ BLENDOWANIA
10. Sephora 21 (ok. 25 zł) to sporych rozmiarów szeroki, płaski pędzel z dosyć krótkim i zbitym włosiem. Używam go w razie nierównego roztarcia ciemnego cienia ponad załamaniem powieki. Wystarczy przesunąć parę razy włosiem w miejscu, gdzie powstała niepotrzebna plama koloru, aby ją usunąć. Działa trochę jak korektor :-)
11. Sephora 22 (ok. 29 zł) kształtem przypomina nieco swojego poprzednika, jednak włosie ma nieco dłuższe i mniej zbite. Często używam go do rozcierania cieni ponad załamaniem powieki oraz łączenia tych mocno ze sobą kontrastujących na powiece. Zdecydowanie mój faworyt.
12. AnnCo (ok. 6 zł) pędzle tej firmy można nabyć w drogeriach Natura. Kosztują grosze, choć włosie wykorzystywane do ich produkcji jest naturalne. Skuwka jest okrągła, a włosie średnio zbite i w sumie krótkie, ale takim pracuje mi się najlepiej. Mam 2 tego typu pędzelki i służą mi przede wszystkim do rozcierania cieni ponad załamaniem powieki. Przykładam do miejsca gdzie jest granica cienia i smużę do momentu uzyskania odpowiedniego przejścia tonalnego. Zdecydowanie polecam osobom, którym nie udaje się ładnie rozetrzeć cienia za pomocą dużych, puchatych pędzli w kształcie miotełek.
13. Hakuro H79 (ok. 16 zł) to słynna podróbka słynnego MAC 217. Włosie pięknie rozcapierzyło się już po pierwszym praniu. Ogólnie nie jest zły, ale używam raczej w dalszej kolejności, gdy jego poprzednicy są już przybrudzeni.
14. Real Techniques Base Shadow Brush (do kupienia w zestawie Starter Set - ok. 90 zł) jest bardzo podobny do Hakuro H79, ale jego włosie tworzy lekki szpic na środku przez co można nim smużyć bardziej precyzyjnie na mniejszym obszarze poprzez delikatne przyłożenie pędzla.
- PĘDZLE DO ZADAŃ SPECJALNYCH
15. GOSH 348 (ok. 30 zł) ma raczej krótkie, średnio zbite włosie osadzone w okrągłej skuwce. Służy mi do nakładania cienia w załamaniu powieki.
16. Inglot 80HP (ok. 27 zł) o bardzo mocno zbitym włosiu, idealnie nadaje się do rozcierania kresek oraz ciemnych cieni na dolnej powiece.
17. Real Techniques Accent Brush (do kupienia w zestawie Starter Set - ok. 90 zł) to bardzo mały pędzelek o zbitym włosiu, które sprawdzi się zarówno do precyzyjnego nakładania cieni na małym obszarze oraz rozcierania ich i kredek.
18. Inglot 31T (ok. 22 zł) to pędzelek z płaską skuwką i cienko ułożonym włosiem, którym bardzo dobrze wykonuje mi się kreski cieniem zmieszanym z Duraline lub eyelinerem (w tym drugim przypadku zwilżam go nieco wodą, żeby wykonywać bardziej gładkie pociągnięcia).
19. Real Techniques Deluxe Crease Brush (do kupienia w zestawie Starter Set - ok. 90 zł). Wiele blogerek zachwala ten pędzel jako idealny do nakładania korektora pod oczami i całkowicie podzielam ich zdanie. Pędzel aplikuje cienkie warstwy produktu, których ilość możemy według potrzeb zwiększać do momentu uzyskania odpowiedniego dla nas krycia. Świetnie radzi też sobie z nakładaniem korektora lub podkładu w trudno dostępnych miejscach, jak okolice oczu, nosa, czy ust.
20. Sephora 13 (ok. 35 zł) oraz 21. Inglot 6SS (ok. 30 zł) to dwie różnej wielkości miotełki, które polecane są do rozcierania cieni. Próbowałam się do nich przekonać, jednak dla mnie ich włosie jest za długie i za mało zbite. Wolę docisnąć pędzel do skóry i w większym stopniu kontrolować smużenie, niż bawić się miotełkami, które po jakimś czasie takiego długotrwałego smużenia "zjadają" cień z większości powieki. Ponadto Inglot ze względu na swoje gabaryty nie sprawdzi się na małych powiekach.
- NIEUŻYWANE PĘDZLE
20. Sephora 13 (ok. 35 zł) oraz 21. Inglot 6SS (ok. 30 zł) to dwie różnej wielkości miotełki, które polecane są do rozcierania cieni. Próbowałam się do nich przekonać, jednak dla mnie ich włosie jest za długie i za mało zbite. Wolę docisnąć pędzel do skóry i w większym stopniu kontrolować smużenie, niż bawić się miotełkami, które po jakimś czasie takiego długotrwałego smużenia "zjadają" cień z większości powieki. Ponadto Inglot ze względu na swoje gabaryty nie sprawdzi się na małych powiekach.
22. AnnCo (ok. 6zł) to płaski, skośnie ścięty pędzel teoretycznie przystosowany do zaznaczania zagłębienia powieki, praktycznie używany przeze mnie od święta.
Na zakończenie tego posta dodam krótkie spostrzeżenia na temat marek pędzli. Jeśli chodzi o Sephorę oraz Real Techniques to mogę śmiało polecić ich zakup, gdyż pędzle są porządnie wykonane, a włosie zachowuje swój kształt i miękkość mimo częstego mycia. Stosunek ceny do jakości jest moim zdaniem bardzo korzystny. Inglot produkuje fajne pędzle do makijażu, jednak włosie w niektórych z nich ma tendencję do wypadania i odkształcania się (15BJF i 6SS). Hakuro jest dla mnie zaskoczeniem, ale w tym negatywnym odczuciu - wiele dobrego się czytało o tej firmie, jednak na ten moment nie jestem zainteresowana kupnem kolejnego pędzla od nich, przede wszystkim przez wzgląd na radykalną zmianę kształtu pędzli już po pierwszym! praniu. Jeśli chodzi o MUA mam dużą ochotę przetestować więcej pędzli, gdyż z jednego posiadanego jestem bardzo zadowolona.
wow, ciekawy wpis :) będzie mi pomocny :)
OdpowiedzUsuń